Pamiętacie "drutową" serwetkę z tego posta? Właśnie ją znalazłam......................
Nie, nie! Nie zjadł jej Dżafar, tak jak myślałam. Wyjaśnienie jest bardziej prozaiczne- razem ze szmatką, pod którą schła, schowałam ją do szafy(hi, hi, hi...). Gdy ujrzała światło dzienne, zauważyłam, że jest jeszcze brzydsza niż ją pamiętałam! Ale chyba mam do niej sentyment, bo uczy mnie, żeby nie brać się do drutowych serwetek!
Przy okazji pokaże prezenty, które zrobiłam- dla siostry:
I dla siostrzenicy:
Obydwa są we fioletowych barwach- to ulubiony kolor moich dziewczyn. Prezenty jeszcze nie wręczone, ale nie zaglądają na mojego bloga to jestem spokojna, że zdradziłam niespodziankę:)
Pragnę jeszcze pokazać figurki, które kupiłam przed świętami na ryneczku, za całe 50 groszy!:
Mikołajki porcelanowe to solniczka i pieprzniczka- takie milutkie!:))
Pragnę podziękować wszystkim za życzenia zdrowia- jest już ociupinkę lepiej. W środę do kontroli- a w Sylwestra- Szampan Picolo!!!!(antybiotyk jeszcze 5 dni:((( Dzisiaj wyszłam trochę pospacerować, ale strasznie mnie to choróbsko wycieńczyło! Po kilku krokach można mnie wykręcać przez wyżymaczkę. Trzeba było wracać, bo mogłam sobie jeszcze narozrabiać...
Witam nowe obserwatorki!!!
A na koniec widok z okna-Zachód słońca. Szkoda, ze tylko komórką bo uroku zdjęcie nie oddaje, ale było się czym zachwycać!!!!
Piękne szale Asiu :))
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńKażda kolejna serwetka będzie już tylko ładniejsza :)
OdpowiedzUsuńA prezenciki są cudowne ;)
Szaliki są piękne,ale ten dla siostrzenicy to mój faworyt;)Musiałaś się nad nim napracować,super wzór;)
OdpowiedzUsuń