Wolna chwila- a ja cap za szydełko: robię i pruję, robię i pruję- i wcale mnie szlag nie trafia z tego prucia:)))
Jakiś uparty ukośnik, ciągle mi tyje lub się zwęża diabelsko, bez mojego pozwolenia:) Jeszcze nic tak długo mi się nie robiło.... Ma być na dziewięć koralików w rzędzie, a tu ciągle jakiś dziesiąty lub nawet czternasty się wpycha...
Tymczasem pokazuję kolejne zdjęcia prac, które zrobiłam i obcykałam wcześniej, jednak blogger uparcie fotki cenzuruje i jedno zdjęcie pół godziny wgrywa mi się do posta:)) Przy trzecim zaczynam zmieniać kolor, a przy piątym mało mnie żółć nie zalewa takiej trzęsałki ze złości dostaję:)
BURSZTYN ZE SREBREM- takie skojarzenia kolorystyczne mam .
Noooooo!!!! Chyba coś się naprawiło, bo fotki same do posta wskakują:))) To, wykorzystując chwilę, ładuję ile łącze wytrzyma !
GĄSIENICZKA2- Bardzo trudno było ją obcykać w promieniach słońca- bo lśni niczym flara.
Wieczorne zdjęcie pokazuje ją lepiej:
Wzór na Gąsieniczki zaczerpnięty od Weraph- zdolnej, młodej kobiety, która o koralikach wie chyba wszystko!!!
I ostatnia- NIENAZWANA- bo zostaje u mnie:)) Posiada unikatowa skazę- jeden obcy element:))
Bardzo lubię ten kolor!
I to by było na tyle.....
A, nie! Chciałam jeszcze zaznaczyć, że rekwizyty do zdjęć: koszyczek z muszlami i wazonik- dostałam od koleżanki Ani. Przywiozła mi je z wycieczki do Grecji:) Aniu, jeśli tu zaglądasz- DZIĘKUJĘ!!!!
I Wam kochane obserwatorki dziękuję, że byłyście ze mną w tych ciężkich dla mnie chwilach!
A o Prymicji opowiem w innym poście- bo mi do koralików i szydełka tak majestatyczna opowieść niezbyt pasuje:))