Tym razem na mała chwilkę zdradziłam koraliki i machałam szydełkiem, żeby pobawić się kolorem. Wynikiem tej zabawy jest podusia, a raczej poszewka na podusię- z uwagi na brak takowego, czeka mnie jeszcze uszycie i wypchanie okrągłego wkładu.Komórkowiec nie uchwycił rzeczywistych kolorow- są bardzo żarówkowo-wyraziste:-)
Kwiatuszek czeka jeszcze pranie i formowanie falban . Pyszczydło mi się do tych kolorków uśmiecha:-)
Baniuście też się podoba.
Tył jest mniej reprezentacyjny....
W ramach przeprosin dla mojej koralikowej miłości- wykoralikowałam kilka rzeczy np. czarno-złotą bransoletkę, która poszła do ludzi zanim ją obcykałam. Dwie inne czekają na lepsze fotki, bo jak się chwalić to z głośno, a takimi zdjęciami z komórczaka, to ja głośno nie krzyknę....
Cierpię na Przewlekły Brak Czasu wolnego!!! A w głowie tyle pomysłów....
wow, świetna podusia! gratuluję i podziwiam zapał do szydełkowania, ja zostawiam szydełko na dłuższe, zimowe wieczory ;)
OdpowiedzUsuńAle żeś wykombinowała.... może machaj częściej tym szydełkiem bo cuda to Ty potrafisz nim działać :)))
OdpowiedzUsuńCudna podusia :)
OdpowiedzUsuńAle śliczna podusia :))
OdpowiedzUsuńNapracowałaś się przy tej poduszce, bo gęsto robiona i jeszcze falbanki, ale efekt jest i ożywi wnętrze, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna poszewka, ma niespotykany kształt. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKolejne cudo! :) Czekam z niecierpliwością na te kolejne pomysły :) ....i więcej czasu życzę ;D
OdpowiedzUsuńPrzepiękna! Podziwiam z zapartym tchem. Asiu, od czasu do czasu możesz zdradzić koraliki, skoro powstają takie cuda! :)
OdpowiedzUsuń