Obserwatorzy

wtorek, 30 października 2012

BRRR.....

....zimno!!! Czas czapek, szalików, kominów, rękawiczek itp, itd. Żeby było modniej, ciekawiej i oryginalniej można zrobić je samemu. Co właśnie czynię od pewnego czasu. Większość moich udziergów już nosimy- ja Amelka, syn i córka. Mąż wzbrania się przed wszelkimi otulaczami i ocieplaczami ( z szalikiem włącznie), myśląc pewnie, że chłop w czapce i rękawiczkach mniej męski jest (hi, hi..).
Syn zamówił szyjogrzeja i nosi namiętnie. Nawet się dał obcykać, dla potrzeb matczynego bloga.
Nijak go jednak przekonać nie mogłam, żeby otulił się moim, świeżutko ściągniętym z drutów ( chociaż zaczęłam go poprzedniej zimy:)) Fotki więc byle jakie, w wieczornym świetle uczynione.
Na drugim zdjęciu widać jaką fajną nitką zrobiony. Można go nosić jak szalik, komin lub pelerynę. Jest też wersja spódnicowa, ale nie skorzystam, ze względy na jakość moich kończyn dolnych - ( "...I widać jej było kolaniska- oj! jakie grubaśne te kościska, oj! jakie grubaśne te kościska!!!... przyśpiewka ludowa )
Żeby tradycji stało się zadość kolejna czapka dla Amelki, a misiowym wypełnieniem.


No i kręcę- rureczki- na papierową wiklinę. Mam kilka zamówień ("proszę- ukręć mi wianek") od koleżanek z pracy. Jeden czeka na sklejenie i malunek. 
Drugi rozpoczęty czeka na moją wolną chwilę.
Mam dowód, że dobrzy ludzie żyją jeszcze na tym świecie:
Ten stosik dostałam ( zupełnie za darmo!!!) od pani z kiosku :)) Będą kolejne rureczki!
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za dobre słowo.

.




sobota, 27 października 2012

ZIMA, PANIE, ZIMA!

Za oknem piździawa. Kurczę, ale mnie wczoraj wzięło:(( Ale kilka spraw zwaliło mnie z nóg.
Po pierwsze:
Wizyta we Wrocławiu, z Amelką nie przyniosła zbyt dobrych wieści- do potwierdzenia u laryngologa, trzeci migdał.U dziecka z chorym serduszkiem to nie banał. Przerwy w oddychaniu w nocy, to bezdech senny, który zagraża jej życiu ( Krzysiu! jeszcze nie teraz!!!) Wyniki w kierunku odporności niezbyt dobre... Zrobić bardziej dokładne..
Po drugie:
wczoraj obroniły się moje koleżanki- studentki, z którymi pracuję, a ja dalej czekam na telefon. Przykre to dla mnie, bo razem składałyśmy papiery, razem walczyłyśmy o obronę, razem oddałyśmy przyznane wcześniej stypendium rektora dla najlepszych studentów- one są już MAGISTRY, a ja czekam dalej....
Po trzecie:
Wczoraj była wigilia pierwszej rocznicy śmierci mojej mamy. Tak bardzo mi jej brak!
Po czwarte:
Nadchodzące święto uświadamia mi,  ile w ostatniej pięciolatce odeszło z mojego grona bliskich: teściowa (miała tyko 64 lata), brat (50 lat). kuzyn (50 lat), Krzyś (23 lata), szwagier (58 lat), mama ( 74 lata), tatuś (72 lata). A jeszcze niedawno, znicze zapalaliśmy pod Krzyżem, bo do grobu dziadków mamy 400 kilometrów.
Po piąte:
Nagły brak światła słonecznego zdołował mnie jak kropka na końcu zdania..
A DZIŚ JUŻ ZIMA.
widok z okna
Dłubankowo trochę się dzieje. DOSTAŁAM PIERWSZE ZAMÓWIENIE!!! Na wianuszek z papierowej wikliny. Tak się spodobał mój wianuszek, że znajoma poprosiła o zrobienie wianka tylko bez ozdób. Ma być ozdobą samą w sobie. Postarałam się bardziej i wyszedł taki: (czeka na jeszcze jedno malowanie)
Kolor z fleszem

Kolor bardziej realny
A dla siebie zrobiłam WYRÓB SERCOPODOBNY.  E tam, mi się podoba, będą kolejne, pewnie już ładniejsze.


Dziękuję wszystkim za komentarze. Czytam namiętnie! Pozdrawiam wszystkich zaglądających na mojego bloga:))


piątek, 26 października 2012

środa, 24 października 2012

JEDZIEMY JUTRO...

 z Amelką do Wrocławia- do specjalisty- immunologa. Jak już pisałam. nasza Mała ma wadę serduszka. do tego jeszcze bardzo często nam choruje. W poniedziałek idzie do przedszkola, a już w czwartek jest chora!! Infekcja goni infekcję. A przy tym profilaktyka infekcyjnego zapalenia wsierdzia- jak to zrobić wśród gromadki kichających i kaszlących dzieci z jej grupy, których rodzice nafaszerowali rano syropkami, żeby mogły przetrwać bez gorączki kilka pierwszych godzin pobytu w przedszkolu!? Z jednej strony rozumiem tych rodziców-młodych ludzi- teraz nie tak łatwo wręczać szefom kolejne zwolnienia na chore dziecko, z drugiej strony- rodzice tych dzieciątek nie myślą, że istnieje wśród ich dzieci taka Amelka, której zwykły katar złapany w przedszkolu kończy się zapaleniem oskrzeli albo zatok, a jej mamusia martwi się, żeby serduszko i tym razem wytrzymało 40 stopniową gorączkę, żeby nie było powikłań. Jutro- mam nadzieję, pani  Profesor powie nam dlaczego tak się dzieję, że masz mały Bączek tak często choruje. Teraz spać, nabierać sił na jutro!
My kilka chwil po tym, jak przeszła na świat


"mały łobuziak ze mnie"
P.S. Dłubankowo- się dzierga, się kręci rurki.

niedziela, 21 października 2012

KOLEJNE TROJACZKI.

Czyli trzy serwetki na trzy ławowe szybki. Na zdjęciu wraz z koszyczkiem z papierowej wikliny, wykończonym koronką. Zastosowanie- jak widać- pojemnik na maty bambusowe.


Z takiego pokracznego wianuszka:
Zrobiłam taki jesienno- różany wieniec:
Dla potrzeb wianuszka, naumiałam się kręcenia różyczek metodą cukierkową. Mam już pomysł na nowe, papierowo- wiklinowe dzieła!



sobota, 20 października 2012

NIE JESTEM LENIUSZKIEM....

.....jak mogłoby się wydawać z częstotliwości moich wpisów:)))
Tydzień miałam pracowity ( np. wymiana mebli w pokoju- do połowy zjedzonych przez naszą psinę!)
Obecna ława ma trzy szybki, które aż się prosiły o trzy malutkie serwetki i jedną większą. 

Uparcie kręcę rurki z gazet. Wypracowałam już metodę, która najbardziej mi odpowiada:) Mam już nawet pierwszy z Papierowo- Wiklinowych- Cosiów. Już wymyśliłam przeznaczenie tego pojemniczka- przechowywanie korali. Jak dotąd bardzo spodobał się Amelce- wpychała do niego klocki- skutecznie go deformując, Etapy powstawania i efekt końcowy:


Efekt po malowaniu lakierobejcą:


Ten jeszcze czeka na lakierowanie:

Na dzisiaj tyle, jutro ciąg dalszy rurkowych wyrobów!


czwartek, 11 października 2012

MOJA NOWA PASJA

Przeglądając blogi, podziwiałam piękną, papierową wiklinę. Dziś spróbowałam sama. Wzorując się na filmach instruktażowych, nakręciłam ( przy pomocy Amelki:)))) rurki i zaczęłam wyplatanie....

Pomimo, że jeszcze wieńca nie ukończyłam, z efektów wyplatania jestem zadowolona. Jeszcze muszę kupić klej i lakierobejcę, a potem pomyślę nad jesiennym ozdobieniu wianuszka.





Tymczasem popełniłam kolejną, tym razem drutową, czapkę dla Amelki. Modelka nawet raczyła zapozować.

środa, 10 października 2012

MOJE PIERWSZE WYRÓŻNIENIE!!!!!

Jupiiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dostałem wyróżnienie !!!!! Od Hani (jeszcze raz dziękuję!) http://skladhanki.blogspot.com/







Mam zamieścić na blogu logo wyróżnienia. U niektórych widziałam wyróżnienia na bocznym pasku, ale ja jeszcze nie potrafię tego zrobić.
Podaję zasady przekazywania dalej tego wyróżnienia:
- Podziękuj za przyznanie wyróżnienia. (Co wyżej uczyniłam).
- Zamieść u siebie link do bloga osoby, od której otrzymałaś wyróżnienie.
- Zamieść u siebie logo wyróżnienia ( z tym mam jeszcze kłopot).
- Przekaż nagrodę przynajmniej 7 bloggerom.
- Zamieść na swoim blogu linki do tych blogów.
- Powiadom o tym nominowane osoby.

Najbardziej chciałabym wyróżnić...... właśnie (1) Hanię i (2) Viotettę, bo na ich komentarze i opinie najbardziej czekam pod moim postami i ich blogi podczytuję namiętnie, ale już obydwie wyróżnienie posiadaja
Podziwiam także:
(3) Jadzię z http://szalenstwajadzi.blogspot.com/
-(4) http://koszkwiatow.blogspot.com/
- (5) http://lindacrochets.blogspot.com/
-(6) http://rosangelaarteselinhas.blogspot.com
i (7) blog Mój robótkowy świat...(którego autorka  nie przyjmuje wyróżnień, a dla mnie jest lepszy niż najdroższy katalog )
Dziękuję Haniu!!!
-http://myszkaszara.blogspot.com/

wtorek, 9 października 2012

SMUTNY POST

Odwiedziły mnie wczoraj dziewczyny: córka i wnuczka. Dostałam ciepłą herbatę do łóżka, kilka całusków w rękę( żeby się od babci nie zarazić), kilka ochów i achów. Było mi prawie sielankowo: ciepełko rozchodziło się od, w końcu ciepłych, kaloryferków, córka krzątała się po mieszkaniu, Amelka bawiła klockami przy łóżku..... I NAGLE......B U M !!!
      -Babciu.....mój tatuś miał na imię Krzysiu................................................

HISTORIA MOICH DZIEWCZYN

Był pierwszy dzień Wielkanocy 2009 roku...... Po mszy Rezurekcyjnej zjedliśmy wspólnie z dziećmi śniadanie, dzieląc się jajkiem i życząc sobie szczęścia, miłości i duperelek.... Odwiedziny u moich rodziców były decyzja ostatniej chwili. Jeszcze w  Wielką Sobotę telefonicznie przepraszałam rodziców, że w tym roku wyjątkowo przyjedziemy do nich zaraz po świętach. Kilka godzin po moim telefonie odwiedziła mnie kuzynka, która przekonywała:
            -  Asiu, rodziców masz niemłodych.... nie wiadomo, kiedy zamkną oczy....może to ich
              (nie daj Boże!) ostatnie święta....Jesteś matką....jakbyś się czuła gdyby twoje dzieci nie      odwiedziły cię chociaż przez chwilę w święta....Miesiąc temu pochowali twojego brata....jest im pewnie ciężko....

Jej słowa zapadły mocno w moje serce. W domu został zadowolony syn (wolna chata i swobodny dostęp do kompa!!!) i naburmuszona córka ( podejrzanie mocno zależało jej na naszym pozostaniu w domu!!!) ze swoim chłopakiem.
   Kuzynka miała rację. Rodzicie ogromnie wzruszyli się naszą niespodziewana wizytą. Miło upłynęło kilka godzin. Wracaliśmy do domu ponaglani przez telefony córki, że czekają, że też chcą być z nami, że jutro to nie to samo...
  Na schodach naszego bloku spotkaliśmy Krzyśka chłopaka córki
 - Jadę tylko zawieźć rodziców do wujka, zaraz będę!!! Proszę nie zaczynać beze mnie!!!! Pa.... 
 W mieszkaniu zastaliśmy zapłakaną Karolinę....źle się poczuła i nie mogła jechać z chłopakiem.... Tak chciała być z wszystkimi razem, a tu ciągle coś się pieprzy.....
Czekaliśmy...............................czekaliśmy.........................czekaliśmy.......................................
Słońce świeciło tak jasno, było ciepło i przyjemnie...............
Dzień, w którym powinno się cieszyć  życiem a nie UMIERAĆ!!!!!
Telefon. 
ZA SZCZĘŚLIWIE..... ZA BEZTROSKO.........ZA SZYBKO.............!!!!!!!!!!
Wypadek.
Pocieszanie.
Na miejscu.
Przytulanie
Śmierć.
Skowyt.
Telefony.
Cisza......
- Jak mogłeś mnie zostawić z TYM samą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 Jak pomóc swojemu dziecku gdy cierpi bólem, którego sama nie znam? Które słowa i gesty są w tym momencie odpowiednie????
............zastało dodatkowe nakrycie na Wielkanocnym stole..................tajemnicza kartka z nazwiskami- pismo Karoliny splecione z pismem Krzyśka..............i....................tajemniczy prezent  (DLA RODZICÓW)......
Gdy otępienie roztopiło ostre sople bólu, doszło do naszej świadomości, że owa lista jest wstępnym spisem gości weselnych a prezentem była....KARTA CIĄŻY !
Byli razem od kilku lat. Jak u wielu Wpadka, ale radość wielka, bo się kochają jak nikt na świecie. 
- Powiemy rodzicom w Pierwszym Dniu Świąt! -Mieliśmy ten dzień pamiętać, teraz próbujemy zapomnieć- nie pozwala gdybanie:
-gdybym z Nim pojechała...
- gdybym go zatrzymała.....
- gdyby nie musiał Ich zawozić do wujka...
- gdybyśmy nie pojechali do rodziców...
- gdyby nie: Szczęście,  pęd do ukochanej, nieprzekazanych wiadomości, maleńkiej Fasolki...
W następnym dniu córka zasłabła. USG nie wykazało nieprawidłowości- w tym dniu pierwszy raz usłyszeliśmy bicie serduszka naszej wnuczki!!!!
 Czyżby istniała jakaś współzależność- jedno serce milknie, aby zaczęło bić drugie???!!!
Krzyś zdążył wybrać jeszcze imię dla Amelki, chociaż dopiero kilka miesięcy później lekarz mógł stwierdzić, że to dziewczynka.
Przeżycia Karoliny odcisnęły piętno na zdrowiu jej córeczki. Amelka ma niegroźną wadę serca FOA + PDA- czeka ją operacja ok. czwartego roku życia. Mała często choruje, łapie różne infekcje kilka razy było z nią naprawdę źle. A ja wtedy negocjuję z Krzyśkiem, żeby nam jeszcze jej nie zabierał, że u Niego czas płynie innym nurtem i jeszcze się jej kiedyś doczeka, ale my ją TU chcemy jak najdłużej- i w tym niech nam pomaga.
  -Babciu.....mój tatuś miał na imię Krzysiu, jest na cmentarzu, szybko jechał, zrobił sobie bube w główkę i teraz go nie ma. Zanoszę mu kwiatki i światełka, żeby mu było jasno i wesoło, położyłam mu jeden kamyczek, bo chciał, on mnie kocha WIESZ?!
Kilka paplających zdań mojej wnuczki, a w mojej nocnej, rozpalonej gorączką głowie tyle wspomnień, współczucia i żalu.
Rodziców też już nie mam........



poniedziałek, 8 października 2012

JESTEM CHORA:((

Dzięki Bogu! To tylko angina. Powaliła mnie jednak na na kolana, a ściślej mówiąc, do pozycji horyzontalnej. Temperatura 39,8 nie daje mi szans na dłubanki a nawet na jasne myślenie. Jeszcze tylko do apteki po antybiotyk i wskakuję w objęcia Morfeusza na kilkanaście godzin. Nie ma mnie dla nikogo i niczego!!! NO CHYBA, ŻE Z UCZELNI ZADZWONIĄ, ŻE MAM OBRONĘ!!!! 

niedziela, 7 października 2012

METODA KIJA I MARCHEWKI

Zrobiłam sobie wczoraj mały prezent! "Zaszalałam " w pasmanterii i kupiłam To:

Moher na ciepłą czapkę dla Amelki, a Akryl na wdzianko DOPRACY dla mnie. Ma to być moja marchewka na kiju, aby zakończyć rozpoczęte projekty.
Pisałam już, że brak mi wytrwałości.... Rozpoczynam...... i nie mogę skończyć (jakoś tak mi to seksualnie zabrzmiało ). Porządki w mojej robótkowej szafie przeraziły mnie. ILE TEGO JEST!!!!! Nie wiem czy starczy mi czasu, żeby to ukończyć. Kilka prac zamieniłam w kłębki, przyznając, że ani to ładne, ani praktyczne.
W kolejce czeka wspomniany w poprzednim poście obrus w ananaski dla Karoliny i błękitny komin.
Następnie, na dokończenie czeka lawendowy sweter
W zeszłym roku, jesienią, zrobiłam żółty golf, który (jak się okazało, po przymiarce) Dziwnie zrobił się za krótki (gdyby był prany to powiedziałabym, że to on się sfilcował, a nie mi urósł brzuch:). częściowo spruty czeka na przedłużenie.
Już latem zaczęłam robić czarne wdzianko na Sylwestra. Jakoś znużyły mnie elementy bo do Sylwestra jeszcze tak daleko!!!
Zdjęcia oryginału i schematu pobrałam z forum Osinka
Tak ma wyglądać efekt końcowy

schemat
mam AŻ tyle:(((

Na wszycie podszewki i zakończenie nitek czeka torebka
Coś co miało być ponczem, a teraz jest NIEWIEMCZYM.
 
Letnie topy poczekają na ukończenie do lata
Różowy dla córki, robię z bardzo cieniutkiej wełenki (drugą miseczkę i więcej elementów mam, schowały się w jeszcze nieposprzątanej części szafy)
1020m w 100g mówi samo za siebie


Mój topik nadaje się do modyfikacji za dużo brzusznego baleroniku widać przez ażurek. Szukam pasującego kolorem materiału, aby doszyty zasłaniał to i owo.
Moja pierwsza w życiu chusta dla Amelki. Pełno w niej błędów i pomyłek, ale nie od razu Kraków zbudowano! Czeka na dorobienie szydełkowej falbanki, albo doszycie ładnych frędzli jeżeli takowe kupię.
Do kompletu dłubię czapkę
Z DRUTOWYCH niezakończonych spraw :
Błękitno-biały kardigan
Sweter z duuuuużym dekoktem z przodu i tyłu

 Z WYSZYWANEK
Postawienia ostatnich krzyżyków i oprawy nie może się doczekać widoczek
O rety!!!!!!!!! Zapomniałam o tym obrusie!!!!!!!! Miał być na Wielkanoc!!!!(hi, hi,hi!)
Wzór delikatny i milusi
A tak kochana psina pomagała mi w aranżacji zdjęć:)
Uffffffffffffff!!!!!!!!!!!!
Masakra piłą łańcuchową!!! Kiedy ja to skończę