Obserwatorzy

piątek, 28 września 2012

Z SOBOTNIEGO RYNECZKU

Pragnę przedstawić efekty sobotniego buszowania po ryneczku! Koszt wszystkich zakupionych przedmiotów to 16zł70gr.
kwiatowe ozdoby na świeczniki,w kolorach ścian w moim mieszkaniu: fiolet, beż, rudy i brąz.



Dwa śliczne, porcelanowe króliczki z koszyczkiem. Wprawdzie nie pasują klimatem do zbliżających się świąt, ale podobały mi się i były po 1zł :)

Prawda, że MILUSIE?
Doniczka na storczyki:
A to "COŚ" (jak określiła pani sprzedająca) dostałam za darmo- bo Pani nie wiedziała do czego służy:))
TARAMMMM!!!!:



Obręcze na serwetki. Już robię kolejne, do kompletu.
 Dżafar skutecznie przeszkadzał w sesji zdjęciowej-Kochana psina!!!!!
-To nie ja zjadłem tę parówkę!!!

-Hau! Hau! Pobaw się ze mną! Hau!
\


czwartek, 27 września 2012

ŻEBY NIE ZWARIOWAĆ!

Zajęłam się szydełkowaniem. Nadrabiam zaległości: SERWETKA NA ŚWIĘTA. z gwiazdką:) z serii ŁATWE, PROSTE I PRZYJEMNE.
jeszcze nie zblokowana i bez usztywnienia.
SERWETKA DLA SYNA- zamówiona już z rok wcześniej, skończyłam kilka dni temu- Szymon zadowolony:)

DEMONSTRACJA wcześniej pokazanego sweterka na właścicielce. Amelka jak widać bardzo zadowolona z nowego kubraczka. Pięknie wygląda nawet w piżamie:)))


A to mój piesek, utulony do snu przez Amelkę:)))





środa, 26 września 2012

RATUNKU!!! CZUJĘ SIĘ BEZSILNA....

....zła, oszukana i jakbym wpadała w czarną otchłań bezradności... Zachciało mi się studiowania na stare lata!!!!!!!!  Starałam się jak mogłam. Chciałam być wzorem dla swoich dzieci, dumą męża i przede wszystkim udowodnić samej sobie, że jestem coś warta. Udało się, ukończyłam studia ze średnią 5,03. I co??? I właśnie NIC!!! wraz z ludźmi z roku wystosowałyśmy do kilku redakcji TV takie pismo:

Powinniśmy aktualnie cieszyć się już tytułem magistra i
odpoczywać ….a nie przezywać taką tragedię.
 Ale od początku……. 
 Cały rok akademicki 2011/2012 żyliśmy nadzieją na szczęśliwą
obronę pracy magisterskiej i nadzieją, że nie będzie żadnych
problemów podobnych jakie mieli studenci rok temu.
> Skrupulatnie zbieraliśmy wszystkie wpisy zaliczaliśmy różnice
programowe, kserowaliśmy dowody wpłat za czesne, tworzyliśmy specjalne
tabelki z wpłatami, aby władze szkoły miały ułatwioną weryfikacje
wpłat kto kiedy i ile wpłacił na jakie konto. Wszystko co tylko władze
szkoły sobie życzyły my to robiliśmy.
> Zbliżał się Maj…i Czerwiec ,a o terminie obron była
cisza….prace oddane ocenione przez Promotorów, a władze szkoły wydają
informację, że studenci w swoich teczkach z dokumentami muszą mieć
również zaświadczenie od pani kwestor o niezaleganiu z opłatami-
inaczej nie zostaną dopuszczeni do obrony. Jednak po dziś dzień takie
zaświadczenia nie zostały wydane przez Panią Kwestor.
> Dokumenty jednak udało nam się złożyć do sekretariatu szkoły
wraz z pracami, z nadzieją czekaliśmy na wyznaczenie terminu… kończył
się czerwiec. A władze uczelni wydały następny warunek: nie dopuszczą
do obrony studentów którzy nie odbyli praktyk 90h w szkole i 90h w
przedszkolu.
> Sprawa niby logiczna –gdyby nie fakt , że przez całe 2 lata
władze szkoły zapewniały nas, że studenci po kierunkach Pedagogicznych
będą mieli przepisane oceny ze studiów licencjackich. Wielu z nas
upewniało się osobiście co do tej decyzji i to była pewna informacja. 
> Ci studenci którzy nie pracują w szkołach ,ani przedszkolach
dopiero we wrześniu zaczęli wymagane praktyki! Właśnie o to władzy
chyba chodziło… w lipcu i sierpniu nie możliwym było odbycie
praktyk…uczelnia ma 50% studentów z głowy…przynajmniej jak na razie.
> Ale druga połowa która te praktyki już ma zaliczone, wciąż walczy
o obrony…. 
> Pan Właściciel jednak wciąż znajduje wytłumaczenie…. A to, że
szkołe  okradli i nie wie kto wpłacił pieniądze a kto nie bo hakerzy
przelali sobie pieniądze na konto….….nie ma nawet z kim rozmawiać i
konkretnych odpowiedzi. Nie wiemy czy w ogóle się obronimy, zaproponowano
nam nawet wykupienie jakiś weksli za 3.000 w zamian za obrony…
> My już nie wiemy co mamy robić…
> Jeździmy na zmianę próbując się coś dowiedzieć, przesiadujemy
do późnych godzin z nadzieja, że coś się dowiemy o obronach, ale
wciąż jesteśmy zbywani. Przez dwa lata płaciliśmy za studia grube
pieniądze i nie możemy tak po prostu odpuścić.
> Część studentów którym przyznano stypendium naukowe, socjalne czy
zapomogę na rzecz czesnego ma niedopłaty na kontach w wysokości
właśnie takiej jakie stypendium uzyskali. Kanclerz twierdzi, że nie
dostał tych pieniędzy a my mamy przecież Decyzję o przyznaniu
stypendium…. To też nie jest dla niego ważne zaświadczenie…
> Bardzo prosimy o interwencję w tej sprawie. Przyjedziemy na uczelnię
i razem spróbujemy coś zdziałać.
 
Spotkałyśmy się z zainteresowaniem Polsatu i TVN, ale wymagali od nas podawania swoich nazwisk, wypowiadania się wprost do kamery. Mam świadomość czym mogłoby się  to dla nas skończyć- "torturami" na egzaminie !!! Jeśli jednak telefon nadal będzie milczał zacznę mówić o oszustwach w pewnej szkole wyższej!!!!

czwartek, 20 września 2012

ZROBIŁAM....

....sweterek dla Amelki. Poranki coraz chłodniejsze, wieczory również... Taki zwykły, w warkocze...na jeden guzik... Amelce bardzo się podoba bo "się kręci", falbankowy i ma "bułeczki" (bufki) na rękawach:)
nawet krzywe oczka jej nie przeszkadzają. Wełenka bardzo miła i co najważniejsze nie gryzie- Elian Exklusiv melanż, druty nr 4.

A to mój przyjaciel-bardzo lubi pozować.
beagle- Dżafar

Kochane psisko (z psim ADHD:)))

niedziela, 16 września 2012

NAMIĘTNIE KOCHAM......

......sobotnie ryneczki. W części ze "szperami" mogłabym buszować godzinami:) Zawsze uda mi się wyszukać coś niebanalnego, użytecznego, cieszącego moje oczy i duszę. Nie zaliczam się do osób zbyt bogatych, więc przyjęłam sobie limit: mogę wydać max 15 zł.
W minioną sobotę poszczęściło mi  się szczególnie. Zaintrygowała mnie reklamówka, stojąca obok sprzedawcy, z której wyciągał gazety do pakowania sprzedawanego szkła- przebijały ją druty. Zapytany co w niej jest odpowiedział PIERDOŁY ZA 5 ZŁ. Kupiłam praktycznie kota w worku. W domu, po wyjęciu gazet wyciągnęłam taką zawartość




Dwa opakowania kordonka, taśmę bawełnianą cudniej urody, trzy różowe motki, 2 x druty z żyłką, druty skarpetkowe i "coś".
Różową wełenkę wnuczusia już zamówiła na ciepłą czapkę na zimę.


14 małych kłębuszków granatowego kordonka czeka na pomysł. Ale cieszy mnie ogromnie ze względu na fakt, że ostatnio syn złożył u mnie zamówienie na serwetę właśnie tego koloru.

Na zielonych kordonka zachowała się banderolka z której można wyczytać, że to kordonek Ariadna. Kolor odpowiedni na zbliżające się święta.
Druty z żyłką są cieniutkie ok nr 2, 2,5- nie wiem dokładnie bo nie maja opisu. Pięć skarpetkowych drutów związana była czerwonym sznureczkiem.
w reklamówce było jednak jeszcze COŚ- dwa kapturki z gumką pośrodku. Ponieważ wcześniej nie miałam do czynienia z owym "Cosiem" musiałam do czego może służyć... Domyśliłam się:

Był to "pokrowiec" na  druty, który zastąpił czerwony sznurek. Fajne, pomysłowe.
Trzymetrowa, cudnej urody, taśma zagości na zazdrostkach, które mam zamiar uszyć dla córki.
Warto było kupić kota w worku!!!!




środa, 12 września 2012

WYCIĄGNIĘTE Z KUFERKA

No i trochę mi głupio!!! Myślałam, że piękne zdjęcia wykonanych  prac to efekt dobrego sprzętu, a to jeszcze o fotografowaniu trzeba mieć jakiekolwiek pojęcie:))
Dziergadełka z kuferka wyciągnęłam, odkurzyłam, z naftalinki wywietrzyłam, foteczki w różnych aranżacjach zrobiłam i co???........ I PUDŁO!!!......
Jakieś takie bezpłciowe wyszły te focia (z wyjątkiem tych z człowiekiem w środku- bo to mąż robił i pewnie obraziłby się gdybym nie chwaliła), prześwietlone, z przekłamanymi kolorami. Może pora dnia mym ślepkom nie odpowiadała, że takie mizeroty wyszły. No, ale że jutro sprzęcicho do fotek za parę tysiaków  oddać trzeba właścicielce, to takimi zadowolić się muszę, żeby dziergadłami się pochwalić.
Ponieważ w ciągu ostatniego roku zmarli mi oboje rodziców, w szafie mam nadmiar czarnych ubrań. Nie mogłam już na nie potrzeć, zaczęłam dorabiać do nich "rozweselacze".
Generalnie nie lubię robić dla samej siebie, bo z uwagi na mój rozmiar XX.......L włóczki na całą taką robótkę prawie całą tonę potrzeba, a i czasu taki spadochron pożera niemało.
AŻUROWE BOLERKO W pierwszej wersji miało pasek z aksamitnej wstążki, ale chyba się w praniu skurczył, bo coś mnie objąć ostatnio nie mógł, więc prowizoryczny guzik z udrapowanej wstążki zrobiłam, który czeka cierpliwie  na dopieszczenie i doszycie czarnych koralików. Moher od teściowej dostałam, bo w szafie zawadzał. Wzór ściegu oczywiście z internetu, pomysł własny.
Drugie bolerko,bardziej wiosenne, robiłam z myślą o ozdobieniu nim jasnej sukienki, ale coś do gustu mi nie przypadło i spokojnie czeka na "zachcenie "



Materiałem był spruty, kupiony w Lumpeksie, szalik, który zauroczył mnie pięknym, błękitno- zielonym kolorem ( niestety, kolor nie został w pełni oddany).
I kilka mniejszych, ale za to dla mnie bardziej przyjemnych sprawek: dwie torebki  dla Amelki ( do których miłość odziedziczyła po babci:)).
Torebka- sakiewka, z kolorowej bawełny. Na zbliżeniach widać niedoskonałości mojego  szydełkowania.

wersja Z Kwiatkiem

wersja Bez Kwiatka


Czerwona, to ulubiona torebka mojej wnuczki. Zrobiona pod korale, które przywłaszczyła sobie od babci Asi (niestety nie mojej produkcji:((( )



Kolor najbardziej zbliżony do oryginału 

Na koniec jeszcze serwetka, która wpadła mi przypadkowo w ręce podczas sesji. Już nie pamiętam kiedy ją robiłam.

Koniec na dziś, idę spać:)

niedziela, 9 września 2012

CO MI OSTATNIO  ZESKOCZYŁO Z SZYDEŁKA?
Niedziela mija mi na robieniu zdjęć moim dłubankom: tym nowym, starszym i duuuuuuużo starszym (mając na uwadze mój wiek- prawie dinozaurom). Sprzęt mam słabiutki, to i zdjęcia wyszły byle jakie. większość skasowałam, decydując się na pokazanie ich w innym terminie. jednak, żeby nie było tu za pusto, zostawiłam kilka fotek, na których można dostrzec coś w rodzaju robótek ręcznych.
czapka dla wnusi   



wdzianko na chłodniejsze wakacyjne dni
jeszcze widać nie wciągnięte niteczki.  W robocie jest do niej ponczo do kompletu. ewentualnie może nosić z ponczem, które zrobiłam jej na wakacyjny wyjazd. Użyta włóczka to (jak 99% mojego materiału) zdobycz z biegania po "lumpeksach", a wzór- podpatrzyłam na jakiejś stronie internetowej.
teraz moje najnowsze dzieło: kapelusz dla mojej wnuczki Amelki. Potrzebny do przedszkola na występ. Schnie i czeka na doszycie kwiatuszków, koralików i wciągnięcie różowej wstążki w koło ronda. Amelce bardzo się podoba, nie może doczekać się przedszkolnej prezentacji.
trochę koślawy kapelusz Amelki


a to kilka wyrobów serwetko- podobnych. Białą zrobiłam całe wieki temu. Mam do niej sentyment, bardzo mi się podoba i doczekała się wiele "dzieci" w różnych kolorach, które cieszą obce oczy.
biała starowinka
Resztę zdjęć pochłonął kosz, bo nie nadawały się do publikacji:)))